sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział XVI



*Z PERSPEKTYWY JESS*
Usłyszałam na korytarzu jakieś krzyki. Przecież to był głos Lott i Louisa. O co tam chodzi ? Postanowiłam, że wyjdę zobaczyć o co tam chodzi . Byłam jeszcze trochę osłabiona, ale wyszłam.
-Louis, co tu się dzieje ? Gdzie Lott ? – spytałam, opierając się o futrynę drzwi.
- Jess ? Nie nic się nie stało. Poszła gdzieś. Nie wiem o chodzi. A ty nie powinnaś leżeć ?
- Tak powinnam, ale usłyszałam krzyki. Powiesz mi , co tu się dzieje ?
-Jessica nie teraz. Potem Tobie powiem ale teraz Jessico Anderson do łóżka odpoczywać.
- No ok., ale obiecaj mi , że wszystko mi powiesz potem.
- Tak opowiem Tobie, ale idź się połóż. Za chwile do ciebie ma przyjść doktor. Ponoć ma coś ważnego do powiedzenia.
-No dobrze….
Po tym poszłam położyć się. Bolał mnie trochę brzuch ale nie zdziwiło mnie to, ponieważ ONI dość mocno kopali mnie po brzuchu.
*Z PERSPEKTYWY LOTT*
Po Tym jak uderzyłam Louisa, wybiegłam ze szpitala. Krople łez spływały mi po twarzy. Nie chciałam iść przez tych ćpunów do więzienia. Bałam się. Z jednej strony chciałam  odreagować i pójść do nich, a z drugiej odzwyczaić się od papierosów, alkoholu i narkotyków. Postanowiłam, że pójdę do mieszkania. Tak bardzo było mi głupio i przykro, że nagadałam na Jess i oni ją pobili. Jak dobrze, że nic jej nie zrobili nie wybaczyłabym sobie tego.

*Z PERSPEKTYWY JESS*
(W tym samym czasie)
- Pani Jessico. Nazywam się Scott Soon. Po przebadaniu pani i usg brzucha, stwierdziliśmy , że jest pani w 4 tygodniu ciąży. Gratuluję !
Dopiero po paru minutach , doszło do mnie, że jestem w ciąży. Strasznie się cieszyłam. Chociaż jedyne co mnie martwiło, to że ojcem może być Harry
-Panno Jessico ! Jest tam pani ? – spytał doktor z uśmiechem na twarzy
-Tak , tak. Jestem. Cieszę się , strasznie. – powiedziałam
Po chwili do Sali weszli chłopcy.
- Jess i jak badania ? – spytał Hazza
- Emm. Co ? Przepraszam nie słuchałam.
- No badania. Wszystko ok. ? – spytał
- Tak , tak wszystko dobrze.
- Pani Anderson , niech pani podzieli się nowiną .
- Jaką nowiną ?. – dopytywał Niall
- No… Boo.. Ja .. Ja . .. Jestem w ciąży . W 4 tygodniu. – powiedziałam jąkając się
- Na serio ?! Jejku Jess. Gratulacje .. – powiedział Zayn z bananem na twarzy
- O kurde, będę Ojcem ! Słyszycie Ojcem ! – po całej Sali skakał Nialler
- Spokojnie Niall, opanuj się. Proszę Cię !
- No dobrze. Już się ogarniam. To będzie na 100 procent chłopczyk. Czuję to.
- Jeszcze nic nie wiadomo. Uspokój się ! – powiedział zamyślony Harry
- A ty się nie cieszysz Hazza ? – spytał Lou
- No jasne, że się cieszę. Będę wujkiem…
Po słowach Harr’ego jeszcze bardziej zamartwiałam się. Czyje to będzie dziecko. Czuję się jak bezużyteczna szmata. Chciałam zadzwonić do Lott i podzielić się z nią ale w ogóle nie odbierała ode mnie.
*5 DNI PÓŹNIEJ*
W tym dniu miałam być wypisana ze szpitala i tak się stało. Chłopcy z samego rana przyjechali po mnie. Myślałam, że będzie z nimi Lottie ale jednak jej nie było… Bardzo mi jej brakowało. Kiedy przyjechaliśmy do domu , poszłam na górę rozpakować rzeczy. Chociaż to mogłam zrobić , bo na nic mi nie pozwalali. Po rozpakowaniu postanowiłam trochę opróżnić moją szafę i powyrzucać trochę zbędnych ubrań. Po wykonaniu tej czynności postanowiłam znieść to na dół. Kiedy powoli schodziłam na dół potknęłam się na schodach i spadłam.
*Z PERSPEKTYWY HARREGO*
- Słyszeliście to ? Co to było ? Pójdę to sprawdzić.
Kiedy wyszedłem z kuchni zobaczyłem , że na podłodze leży nieprzytomna Jess a wokół niej mnóstwo krwi. Przestraszyłem się.
- Chłopaki ! Jess spadła ze schodów ! Jest nieprzytomna.
-Jess ! Jess ! Budź się ! Jess !!!
*Z PERSPEKTYWY JESS*
Obudziłam się w szpitalnym łóżku. Byłam podłączona pod jakieś aparatury. Miałam kroplówkę. Po chwili przestraszyłam się , ponieważ byłam w ciąży. A jeżeli coś się stało małemu ? Byłam sama nikogo nie było w Sali. Kiedy chciałam się podnieść poczułam ostre ukłucie w okolicach brzucha. Zaczęłam krzyczeć z bólu.
*Z PERSPEKTYWY LOTT*
Szłam przed siebie. Chciałam to wszystko sobie poukładać. Nie chciałam za żadne skarby wracać do domu, bo wiedziałam kogo tam zobaczę. Milion pytań , typu „Gdzie byłaś ?!”  „ Co się z Tobą działo ?” „ Dlaczego nie odbierałaś telefonu ? „. Owszem tęskniłam za Lou , ale bardzo mi było żal Jess.  Z moich rozmyśleń wyrwał mnie sms.
- Na pewno , któryś z chłopaków.
„Lottie gdzie ty jesteś ?! Jess jest w szpitalu , spadła ze schodów. Nie wiadomo co z dzieckiem. Lott masz być za chwilę w szpitalu. ! Harry ~.
Kurwa ! Lott jest w szpitalu. I nie wiadomo co z jej dzieckiem ? ONA jest w ciąży ? Odpisałam :
„Jess w ciąży ?! Jak to ?! . Zaraz będę w szpitalu ! Lott~.
*Z PERSPEKTYWY NIALLA*
-Kurde ! To moja wina ! Mogłem jej nie zostawiać ! A jeżeli ona.. ona .. poroniła ?! Ja sobie tego nie wybaczę , ale ze mnie skończony dupek !
-Niall nie możesz się tym obarczać… Nie mów tak nawet. Za chwilę doktor przyjdzie wszystko będzie OK. Rozumiesz ? – powiedział Harry
-Jak może być Ok ?! Jak może być? Przecież było mnóstwo krwi w Okół niej ?!
- Nialler uspokój się. – powiedział Zayn
-Przepraszam Harry. Trochę mnie uniosło. To wszystko dlatego , że się o nią martwię.
-Spokojnie . Nic się nie stało. Rozumiem Cię. Też się o nią bardzo martwię. – to ostatnie zdanie wypowiedział znacznie ciszej.
Zdziwiło mnie to , ale teraz byłem skupiony na Jess.
                Po chwili usłyszeliśmy krzyk, dobiegający z Sali Jessici.
Szybko wbiegliśmy żeby zobaczyć co się dzieję.
Na łózku zobaczyliśmy płaczącą z bólu Jessicę. Od razu zawołaliśmy doktora.
- Jess co się dzieję ?
-Niall. Co jest ?! Co się dzieje z dzieckiem ? Dlaczego mnie tak boli brzuch ?! Aaaaa aaaa !
-Uspokój się , zaraz przyjdzie lekarz.
Do Sali wbiegł lekarz i pielęgniarka. Podali Jess jakiś środek aby uśmierzyć jej ból i ją przy uspokoić. Po chwili była już cisza. Jess chwyciła mnie za rękę i zasnęła. Ten środek musiał być mocny.
*Z PERSPEKTYWY HARREGO*
Kiedy już Jess uspokoiła się i zasnęła. Wszyscy oprócz Nialla wyszliśmy z Sali. Postanowiłem pójść do automatu z kawą.
-Idę po kawę. Chce ktoś ?.
- Weź dla nas wszystkich . – powiedział Louis
-OK. Zaraz wracam.
W drodze do automatu rozmyślałem o niej. Przez moją głowę dobijało się tysiące myśli. A co jeżeli Jess poroniła ? A może to jest lub było moje dziecko ? Kiedy doszedłem do automatu z ciepłymi napojami, zobaczyłem, że przy recepcji stoi Lottie.
-Hej Lott !
-Hej Harry ! Co się dzieję z Jess ? Ona jest w ciąży?
- No właśnie nie wiadomo co z nią, bo kiedy wróciliśmy do domu ona poszła na górę jakieś ciuchy wynieść no i …
- No co się stało ?!
- No spadła ze schodów.
- Jak to ze schodów ?! Kurwa ! Jak coś się jej stało ? Jak ona poroniła ? Zaprowadzisz mnie do niej ?
-Tak chodź. Chcesz kawy ?.
- Tak , jestem strasznie zmęczona. Nie mogłam złapać żadnej taksówki… A tak pyzatym to dzięki za sms.
- Nie ma za co. Teraz będzie Ciebie potrzebowała. Masz kawę.
-Dziękuję.
Tak szliśmy przez korytarz. Widziałem minę Lottie kiedy zobaczyła Louisa.
-Już jesteśmy ! Macie kawę.
*Z PERSPEKTYWY LOUISA*
Czekaliśmy za lekarzem… To tak się przeciągało. Bałem się o nią. Nie wiem jak ona sobie poradzi. Coś czuję, że Jess straciła dziecko. Było za dużo krwi w Okół niej. Wtedy zobaczyłem Harrego idącego z kawą a za nim Lott.
- Dziękuję.  O widzę , że w końcu księżniczka odczytała sms’a i przyszła do swojej przyjaciółki.
- Louis zamknij się. Potem możesz się na mnie wydzierać ile chcesz. A teraz wybacz , dla mnie jest ważniejsze zdrowie mojej przyjaciółki. Tak w ogóle to co z nią ?
- Nie wiadomo. Lekarz jeszcze nic nie powiedział . – powiedział Harry
-Kurde. Można do niej wejść. ? – spytała Lottie.
-Nie wiem jak chcesz. Chociaż teraz na pewno śpi ,bo dostała leki uśmierzające ból. A przy niej siedzi Niall.
- Mhmm.. To w sumie bezsensu.
I tak siedzieliśmy 2 godziny. Lott usnęła na ramieniu Zayna. Głupio mi było że na nią tak naskoczyłem, ale należało się jej.
Z Sali wyszedł Nialller, który poprosił mnie żebym poszedł po lekarza , bo Jess obudziła się. Tak zrobiłem.
- Panie Johnson , Jessica się obudziła.
- Dobrze. Za chwileczkę będę.
Widziałem na jego twarzy smutek. Coś musiało nie grać. Kiedy doszedłem , wszyscy już byli w Sali u Jess. Lottie przytulała ją i pocieszała, że wszystko będzie dobrze i że nie ma się martwić. Ale sama wiedziała , że nie jest najlepiej. Do Sali wszedł lekarz.
-Dzień Dobry , Pani Anderson. Jak pani się czuję ? – spytał patrząc na któryś z ekranów.
- Nie najlepiej. Co z dzieckiem ?.
- Czy przy tym mogą być wszyscy ?.
-Tak mogą. Nie mam przed nim tajemnic.
- Widzi pani Anderson. Nie wiem jak to pani powiedzieć chociaż jestem lekarzem. Spadła pani ze schodów i to tak nieszczęśliwie , że uszkodziła pani płód i niestety… dziecko nie żyję. Poroniła pani.
-Jak to ? Ja.. Ja nie jestem w ciąży. ?! O Boże ja, ja straciłam dziecko ? Co ze mnie za matka ?! – Jessica cała drżała i zaczęła płakać i krzyczeć.
- Jess spokojnie ! Uspokój się. Wszystko będzie okej. – przytulił ją Niall, który sam płakał.
- Co ma być okej ?! No co ma być !? Jestem najgorszą matką na świecie ! Nawet nie umiała utrzymać ciąży…. – krzyczała przez płacz
- Cii. Już okej. Wszystko dobrze . Uspokój się – tym razem przytulała ją Lott.
- Nic nie będzie okej. Wyjdźcie stąd . Chcę być sama. – odepchnęła Lottie i zwinęła się w kłębek płacząc.
- Dobra zostawcie ją samą. Niech się trochę uspokoi. Najlepiej będzie, jak zadzwonicie do jej rodziców. – powiedział lekarz
- Ale ja nie wiem czy ona chciałby informować swoich rodziców o tym. – powiedział płaczący Niall. Harry również był załamany. Widać było, że powstrzymuje się od płaczu. Tylko zdziwiło mnie jego zachowanie. Od początku był jakoś przytłoczony tą całą sprawę.
- Ja jednak wolałbym , żebyście zadzwonili do nich – powiedział lekarz
- Jeżeli to takie ważne. To dobrze zadzwonimy do nich, ale potem. Niech Jessica dojdzie do siebie.
- Dobrze, rozumiem. Będzie musiała zostać w szpitalu z jakieś 4 dni na obserwacji.
- Dobrze doktorze…
- Jak my sobie z nią teraz poradzimy… Musimy ja wspólnie wspierać. Musimy ! – powiedziała Lott.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz